Miejsca, które możesz przegapić jadąc samochodem

Zauważyłem (a może właśnie nie zauważyłem), że jeżdżąc po mieście samochodem, umyka mi wiele ciekawych miejsc do które warto lepiej poznać. Prowadząc auto skupiam się na tym co jest przede mną, a prędkość (gdy nie stoi się w korku) skutecznie rozmywa detale. Dlatego lubię od czasu do czasu pojeździć po mieście rowerem, tak zupełnie bez celu, aby tylko odkryć jakieś nowe miejsca, o których często nie miałem wcześniej pojęcia, bądź znałem jedynie ze słyszenia. Dziś chciałbym pokazać Wam pięć takich miejsc w mojej Łodzi. Będzie fajnie, jeżeli Wy napiszecie w komentarzach o swoich ulubionych miejscach, które znajdują się u Was w mieście/miasteczku/wsi. Miejscach do których nawet jeżeli dojedzie się samochodem, to tak naprawdę nie widać ich na pierwszy rzut oka z ulicy.

Przy okazji, dziś zaczyna się Europejski Tydzień Zrównoważonego Transportu i potrwa do 22 września, kiedy będziemy mieli Światowy Dzień Bez Samochodu. Więcej informacji na ten temat znajdziecie na stronie etzt.pl, profilu Zrównoważony na Facebooku oraz pod hasztagami #mobilityweek #zrownowazony i #etzt. A partnerem tego wpisu oraz poprzedniego, o tym czy warto odstawić samochód na rzecz roweru, jest Komisja Europejska.

EC1 Łódź

Pierwsze miejsce, które chciałbym Wam pokazać to EC1, czyli pierwsza łódzka elektrownia, która działała od 1907 do 2001 roku.  W tej chwili postindustrialne przestrzenie zostały odnowione, a na jej terenie znajduje się Planetarium, swoją siedzibę ma Narodowe Centrum Kultury Filmowej, znajdzie się tam Centrum Nauki i Techniki, zachowano również wyposażenie elektrowni, którą można zwiedzić. Aktualności o tym co się dzieje w EC1 znajdziecie tutaj.

EC1 Łódź

Tak wyglądało wnętrze budynku w 2009 roku, gdy byłem tam robić zdjęcia jakiś czas przed rozpoczęciem rewitalizacji. Na tym zdjęciu nie ma grama fotoszopa, taki tam był po prostu klimat. Mam nadzieję, że udało się zachować klimat tamtych wnętrz, na razie zwiedzanie jest organizowane sporadycznie, ale najbliższy termin to 24 września, więc zapewne się tam wybiorę.

EC1 Łódź

EC1 Łódź

Z zewnątrz wszystkie budynki robią ogromne wrażenie. To co widzicie na zdjęciach to jedynie część budynków. Jest też komin chłodni, suwnice i inne elementy, który nie potrafię nazwać :) Teren jest przygotowany na przyjęcie rowerzystów, jest sporo porządnych stojaków. Trafić tutaj samochodem nie jest tak łatwo, zwłaszcza, że ulica Kilińskiego, która przylega do EC1 jest obecnie w remoncie. Tuż obok kończy się także budowa dworca Łódź-Fabryczna, tak więc zdecydowanie najlepiej przyjechać tu rowerem :)

muzeum architektury drewnianej

Muzeum Architektury Drewnianej Skansen Łódź

Skansen Łódź Trzy Misie

Drugie miejsce to Skansen Miejskiej Architektury Drewnianej przy ulicy Milionowej. Przylega do Białej Fabryki Geyera, w której znajduje się Centralne Muzeum Włókiennictwa. Białej Fabryki nie sposób nie zauważyć, jadąc ulicą Piotrkowską. Natomiast skansen jest schowany wśród drzew i jadąc samochodem po prostu nigdy nie zwracałem na niego uwagi. A warto tam zajrzeć, ponieważ znajdziemy tam 200. letni modrzewiowy kościół, willę letniskową oraz kilka stuletnich domów rzemieślników. Na terenie znajdziemy także pomnik „Trzy misie”, który upamiętnia bohaterów serialu, wyprodukowanego przez łódzkie studio Se-Ma-For. Miejsce to cieszy się dużą popularnością, za każdym razem gdy tam zaglądam, spotykam jakąś parę młodą z fotografem i innych odwiedzających.

Piramowicza Łódź

Kolejne miejsce – podwórzec na ul. Piramowicza. Co to jest podwórzec? Z języka holenderskiego zaczerpnięto nazwę woonerf, które oznacza ulicę do mieszkania. To słowo nie ma jeszcze ustalonego jednego, polskiego odpowiednika, ale mi najbardziej podoba się podwórzec. To po prostu ulica oddana mieszkańcom. Na Piramowicza i tak nie było nigdy dużego ruchu samochodów, wystarczyło ją trochę zwęzić, przesunąć miejsca parkingowe i zostawić miejsce na ławki, stojaki rowerowe oraz stoliki restauracji.

Pierogarnia Teremok Łódź

Na Piramowicza znajdziecie Babkarnię, czyli najlepsze miejsce w Łodzi do kupienia babeczek i domowych lodów. A także rodzinną pierogarnię Teremok, prowadzoną przez repatriantów z Kazachstanu. Zje się tutaj np. pielmieni, hinkali, wareniki, czebureki. Byliśmy tam z Moniką już wiele, wiele razy i mogę to miejsce szczerze polecić. Na sam podwórzec również najlepiej wybrać się rowerem (lub tramwajem). Miejsca do zaparkowania w centrum jest mało, a o wiele przyjemniej jest podjechać tam na dwóch kołach i posiedzieć w ogródku, bez stresu o to, czy uda się tam gdzieś stanąć.

Wstążki Stary Rynek Łódź

Wstążki Stary Rynek Łódź

Instalację Wstążki, którą widzicie powyżej, przygotował Jerzy Janiszewski, autor m.in. loga Solidarności. Co wstążki symbolizują i o czym mówią, to już każdy musi sam zinterpretować :) Ale jedno wiem na pewno – robią ogromne wrażenie. Dzięki nim na Stary Rynek w Łodzi przychodzi teraz cała masa ludzi. Siedziałem tam przez około pół godziny, podziwiając i czekając na lepsze światło do zdjęć. W tym czasie przewinęło się tam bardzo dużo osób. Co prawda to miejsce wyłamuje się z mojego klucza, ponieważ przejeżdżając ulicą Zgierską, nie sposób ich nie dostrzec. Ale tak czy owak, najlepiej przyjechać tu rowerem (tuż przy rynku jest stacja Roweru Publicznego) i zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie pod wstążkami :)

Aktualizacja 2020: Tej instalacji już niestety nie ma, niedawno na Starym Rynku stał duży diabelski młyn – być może będą kolejne atrakcje. Niemniej warto odwiedzić to miejsce, chociażby aby wpaść do restauracji Stary Rynek 2.

Tężnie Retkinia

Gdy usłyszałem hasło: tężnie na Retkini, pierwszą moją myślą było: Co? Jakie tężnie? Na osiedlu? Tężnie dotąd kojarzyły mi się tylko z wyjazdami do sanatorium w Ciechocinku :) A tu niespodzianka – w samym centrum osiedla, na wolnym placu koło Szkoły Podstawowej nr 11 przy ul. Hufcowej 20, spółdzielnia postawiła dwie małe tężnie. Wypełnione są solanką z Zabłocia (z największą na świecie zawartością jodu), wokół postawiono ławki, oświetlenie i monitoring. Na początku podchodziłem do tego pomysłu sceptycznie i zastanawiałem się, kto w ogóle będzie tam przychodził. I bardzo się pomyliłem. Zaglądałem tam już kilka razy, o różnych porach dnia i zawsze ktoś korzystał z uroków tego miniuzdrowiska. A jak widzicie na zdjęciu, po południu wszystkie ławki są zajęte, choć oczywiście nie ma problemu, aby się do kogoś dosiąść. Jeżeli chodzi o dojazd, to nie polecam samochodu, na osiedlu ciężko o wolne miejsce parkingowe, zwłaszcza po południu :) Przed tężniami są stojaki na rower, co prawda wyrwikółka, ale i tak są cały czas na widoku, więc nie ma powodów do obaw.

Jak widzicie, można znaleźć wiele, mniej lub bardziej nieodkrytych miejsc, na które po prostu nie byłoby tak łatwo trafić jadąc samochodem. Wycieczki po mieście polecam zwłaszcza w weekendy, gdy ruch na ulicach jest mniejszy i można z większym spokojem porozglądać się wokół siebie. A jak to u Was wygląda? Na pewno też macie takie fajne, niebanalne, nieodkryte jeszcze przez wszystkich miejsca tam gdzie mieszkacie. Dajcie znać w komentarzach, gdy będę odwiedzał kiedyś Twoje miasto, będę posiłkował się podpowiedziami, jakie dostanę :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

18 komentarzy

  • Nigdy nie byłem w Łodzi. Sugerując się kilkoma zdjęciami pomyślałbym, że to jakieś miasteczko w Danii lub Szwecji.

  • Wow, to miasto sporo się zmieniło. Zawsze słyszałam, że nie warto tam jechać, bo brzydko, straszni ludzie, nic nie ma do roboty… A tu zmiany na lepsze. Wstążki cudownie wyszły na zdjęciach. Przydałoby się ich więcej, a najlepiej to widowisko zobaczyć osobiście. Ja, poznając teren, też nie lubię do tego samochodu. Umyka mi wiele szczegółów i orientacja spada do minimum, co nie jest dobre, kiedy GPS nie chce zadziałać.

    • Pamiętam Łódź w roku 2006, kiedy dopiero budowała się Manu i jak patrzę na Łódź obecnie, to są niemal różne miasta. Co prawda remonty utrudniają poruszanie się po mieście, to jednak każdy nowszy element miasta aż się prosi o oklaski. Szkoda, że dworzec ta wolno się buduje. Bywałabym częściej, bo niestety tyrpanie rowerem z Widzewa miejscami nie jest przyjemne.

    • Łódź się zmienia i jest coraz lepiej. Wcześniej też było fajnie, tylko trzeba było się bardziej postarać i zaglądać w mniej oczywiste miejsca, aby odkryć coś ciekawego. Dziś oczywiście też warto zejść z głównych ścieżek i ładnych miejsc do odkrycia jest coraz więcej :)

  • Ale się zmieniło EC1, także byłem tam ostatni raz w maju 2009 roku przy okazji jakiegoś Photo Day i jak miałem okazję być w Łodzi. No i dwukrotnie zwiedzając SEMAFOR.

    Dobrze, że wreszcie coś zaczęło się dziać na Starym Rynku — zawsze stał w zapomnieniu. Co prawda bloki za czasów komuny nie poprawiają wyglądu całości, ale plac aż się prosi o wykorzystanie, szczególnie że Manufaktura „przesunęła” centrum Łodzi bardziej na północ, a od niej do rynku przecież blisko.

    Swoją drogą Łódź ma pecha do PR-u, zabytki w sumie są bardziej autentyczne niż te w Warszawie (gdzie większość to powojenne rekonstrukcje), a poza wycieczkami z Korei, czy Japonii jakoś innych nie widać (ok, jedną z Francji widziałem). Jednak czasami odnoszę wrażenie, że mogłoby być zdecydowanie więcej ludzi, bo teraz wygląda to trochę tak, że mieszkańcy wolą spędzać czas w domu lub w centrach handlowych, choć miejsc jest zdecydowanie więcej.

    Z miejsc, gdzie bardziej warto przyjechać rowerem, tudzież komunikacją miejską bym dodał: ogród botaniczny (kiedyś można było wejść z rowerem), w zasadzie wszystkie większe parki, bo są warte zobaczenia, zwiedzanie murali to tylko rower, bo pieszo za daleko, a autem to zajmie to wieczność. Nie wiem jak z palmiarnią, bo chyba nie ma tam stojaków rowerowych.

    • Bez przesady z tymi warszawskimi rekonstrukcjami. Większość centrum Warszawy jest zabytkowa. Odbudowano tylko Starówkę i niektóre pałace. 90% starych kamienic w centrum pamięta XIX wiek. :)

    • Cóż, większa kasa płynęła w stronę stolicy, właśnie dlatego, że po wojnie była bardzo zniszczona. Nawet jeżeli nie były zrównane z ziemią, to jednak do poważnej odbudowy. A Łódź nie doznała aż tylu zniszczeń, został ogrom kamienic, które niestety stoją do dzisiaj, niszczeją i czekają na lepszą przyszłość. Choć pod tym względem też jest coraz lepiej i coraz więcej kamienic jest remontowanych.

  • Łódź to taka niepisana stolica cyklizmu w Polsce. Było to widoczne po starcie roweru miejskiego, kiedy to liczbą wypożyczeń pierwszego miesiąca wyprzedzili Warszawę. Jest to miasto bardziej przyjazne ruchowi rowerowemu niekoniecznie przez infrastrukturę, która bywa różna, ale przede wszystkim przez urbanistykę. To nie jest miasto przyjazne kierowcom i rowerzyści na tym korzystają. Rzecz jasna, jak w całej Polsce, jest jeszcze wiele do zrobienia, ale pewne rozwiązania działają tu prężniej niż w stolicy.

    • Nie mam porównania z Warszawą, bo dawno tam nie byłem z rowerem. Ale co do przyjazności rowerzystom, to nie wiem czy Gdańsk z Wrocławiem tu nie przewodzą. Ale i w Łodzi jest z roku na rok coraz lepiej. Genialnym ruchem było np. wprowadzenie sierżantów rowerowych, czyli znaków na ziemi informujących kierowców, aby uważali na rowerzystów. Taki znak wystarczy by większość kierowców odsunęła się od krawężnika :)

  • Drugie zdjęcie jest po prostu MEGA! Skansen dopiero muszę nadrobić, uświadomiłeś mnie via FB, że jeszcze tam nie byłam. Tężnia, o tym też nie wiedziałam. To jest na stałe czy zlikwidują to na zimę?
    wdrodzedonikad.blogspot.com

    • Tężni nie zlikwidują, ale na zimę są wyłączane. Chyba się ich nie rozbiera z gałązek, po prostu wyłącza pompkę. Ale kiedy włączają i na jak długo, tego niestety nie wiem. Pewnie to zależne od pogody.

  • Tak trochę na marginesie – Złapałem się właśnie na tym, że na każdym zdjęciu szukałem stojaków albo miejsca do przypięcia roweru :D

    • I bardzo dobrze :) Pod EC1 są fajne stojaki. W Skansenie i Muzeum Włókiennictwa szczerze mówiąc nie pamiętam, więc nie chcę wprowadzić w błąd. Na Piramowicza są fajne stojaki. Na Starym Rynku na pewno jest stacja roweru publicznego, ale stojaków nie kojarzę. Pod tężniami są stojaki typu wyrwikółko, ale teren jest tak mały, że masz cały czas rower na oku :)

    • Ja mam taki nawyk gdy planuję zakupy. Już wiele razy zrezygnowałem, gdy nie było albo solidnego stojaka, albo parkingu strzeżonego.

  • Piękna ta Twoja Łódź! Jeżdżę czasami przez centrum Polski i w sumie nigdy nie wpadłam na to żeby wpaść do miasta włókniarzy. Przy następnej okazji na pewno to zrobię.

  • Jest dokładnie, ale to dokładnie tak jak piszesz. W ten właśnie sposób odkrywam Wrocław. Zdziwiłem się ile rzeczy, miejsc, ścieżek w życiu bez roweru bym nie zobaczył.

    1. Wały wzdłuż odry. To są dosłownie dziesiątki kilometrów naprawdę świetnych, czasami szutrowych, czasami utwardzonych betonową kostką, ścieżek, które są oddalone od miejskiego zgiełku.
    2. Przejazdy pod mostami i nadodrzańskie bulwary.
    3. Ścieżki przy kolejnej rzece, Ślęzie. Prowadzą z małymi przerwami prawie przez cały Wrocław.
    4. Parki. Niby kojarzą się z ruchem pieszym, ale tylko dzięki rowerowi „zwiedziłem” już większość z nich we Wrocławiu. Na nogach bym tego nie ogarnął :)
    5. Szlak z Partynic aż do Aqua-Parku. Wydaje się, że trzeba jechać drogami a tak naprawdę można je tylko przecinać i jechać polnymi drogami i parkami całą tą trasę i to przez środek miasta.

    Uwielbiam to, że mogę przemieszczać się po mieście jakoby pomijając miasto i jego wady: ruch uliczny, hałas itd.