Recenzja książki Powidoki – Piotr Strzeżysz

Gdyby świt następował o 8:14, mógłbym powiedzieć, że tego dnia zerwałem się o świcie. Odbyłem mój poranny rytuał domowych czynności. Otworzyłem komputer, dodałem książkę do koszyka. Już po chwili płynęła impulsami elektrycznymi na mój czytnik. W tle dało się słyszeć ciche pyrkanie kafetiery. Znowu wyjdzie gorzka, pomyślałem idąc w kierunku kuchni.

I tak oto, kilka minut później siedziałem wpatrując się w buchający płomień paleniska, ukrytego piętro niżej, tuż pod łazienką wielkomiejskiego domu. To taka marna namiastka ogniska rozpalanego podczas noclegu w lesie. Usiadłem na miniaturowym taboreciku. W jednej ręce trzymałem czytnik, a w drugiej śnieżnobiałą filiżankę. Zerknąłem do środka. Odrobina mleka łamała kruczo-czarny kolor kawy. Dopijając resztkę letniego naparu w kolorze mlecznej czekolady, zerkałem na spalający się ciemnoniebieskim kolorem tlenek węgla. Naburmuszony kot patrzył na mnie wzrokiem pełnym pretensji. W nawale obowiązków odmówiłem mu porannego głaskania. Szybko nadrobiłem zaległości, odstawiłem pustą filiżankę i znów zerknąłem w buchającą gorącem komorę pieca. Moje serce napawała radość, a twarz mieniła się czerwienią rozgrzanego żaru. W takich okolicznościach rozpocząłem lekturę trzeciej książki Piotra.

Powidoki

Piotr Strzeżysz prowadzi bardzo ciekawie pisanego bloga podróżniczego pod adresem onthebike.pl i jest osobą niezwykle ciekawą świata. Poza ciekawą lekturą, autor raczy nas pięknymi zdjęciami napotkanych osób czy odwiedzanych miejsc. Koniecznie zajrzyj na jego stronę po przeczytaniu dzisiejszej recenzji!

Powidoki zaczynają się i kończą w tym samym miejscu. W amerykańskim miasteczku Fall City, do którego nasz bohater trafia, z jemu samemu niewiadomego powodu. Wbrew pozorom książka nie spełnia  trzech zasad jedności, niczym Król Edyp bądź inna antyczna tragedia. Piotr nie zastanawia się nad swoim bytem, prowadząc przydługi monolog. Nic z tych rzeczy! Wraz z kolejnymi stronami podróżujemy nie tylko do różnych zakątków świata, ale również w czasie. Piotr snuje opowieść o swoich pierwszych podróżach i perypetiach podczas kolejnych wypraw.

„(…) W powietrzu czułem pewien niepokój, choć oczywiście wtedy nie potrafiłem określić jego źródła. Nawet kiedy już złożyłem namiot i byłem gotowy do drogi, coś ciągle jakby trzymało mnie w miejscu. Jeszcze podczas śniadania moją uwagę przykuła pajęczyna, na której unosiły się maleńkie krople wody, rozedrgane w słabym, porannym wietrze. Patrzyłem na nie, rozpoznając siebie w każdej z nich – zwielokrotnionego, sklonowanego na delikatnej, powłóczystej przestrzeni pajęczej sieci.

Nie wiem dlaczego, ale nie mogłem przestać się w nie wpatrywać, byłem zahipnotyzowany widokiem osiadającej na delikatnych nitkach mgły, która niemal niewidoczna dokoła, przepoczwarzyła się i pochowała w przezroczystych kokonach miniaturowych kropel. Im bardziej się do nich zbliżałem, tym wyraźniej widziałem w nich swoją wynaturzoną, powiększającą się postać.

Chuchałem na nie, chciałem dotknąć ustami, posmakować, zaplątać się cały, ale wiedziałem, że jeśli się spotkamy, natychmiast rozpadną się wszystkie, razem z chroniącą je misternie utkaną materią, a wraz z ich zniknięciem nie będzie też mnie. Zauroczony pejzażem i pozostając w mglistym niepokoju, który nie miał zamiaru opaść, ruszyłem leniwie na południe. Minąłem Carnation, niewielkie, urokliwe miasteczko, gdzie nie dałem się zaprosić na trwające od kilku dni siedemdziesiąte urodziny brodatego mężczyzny, który przedstawił się jako Kapitan Kurczak (…)”

Piotr Strzeżysz – Powidoki

Mam absolutną pewność, że Piotr jest osobą o wielkim sercu, a jego podróże to nie tylko zaliczanie kolejnych ladsztafcików (choć przy okazji robi piękne zdjęcia). Dalekie wyjazdy sprawiają, że wędruje on nie tylko w po Indiach, USA czy Islandii ale przede wszystkim w głąb siebie. Wpływają na to rozmowy z wieloma ciekawymi postaciami, które nie raz przychyliły mu nieba, gdy tego potrzebował, a także samotny sposób podróżowania i dużo książek. Częściowo dzięki tym ostatnim, Powidoki czyta się tak dobrze. Autor posiada bardzo bogaty zasób słownictwa i wzorowy warsztat pisarski. Opisywane przez niego miejsca i postacie, mienią się tysiącem barw, smaków i zapachów. Podczas lektury wręcz zdawało mi się, że kubek po który sięgam jest wypełniony najlepszą gatunowo Darjeeling z imbirem, cynamonem i goździkami…

Ta książka nie jest poradnikiem, nie posiada zdjęć. Nie znajdziesz w niej praktycznych porad. Nawet nie dowiesz się jakie miejsca warto zwiedzić. Powidoki to zapiski dorosłego mężczyzny, który zaprasza Cię do podróży w pasjonującą historię jego życia i właśnie dlatego tę książkę polecam przeczytać. Ponadto każdy rozdział jest okraszony pięknym cytatem, zupełnie jak wpisy na blogu Piotra.

„(…) Od chłopców dowiedziałem się, że rzeczywiście istniała oddzielna kasa dla obcokrajowców, ale oczywiście nie było to miejsce, w którym godzinę wcześniej prawie zostawiłem połowę przeznaczonego na wyjazd budżetu.

Bilet kupiliśmy bez najmniejszego problemu, a kosztował, bagatela, sto dwadzieścia cztery rupie, razem z rowerem. Miejsca siedzące były już wyprzedane, mogłem kupić tylko bilet na drugą klasę, bez miejscówki. Fahd zasugerował, żeby w pociągu, już po odjeździe, dać pięćdziesiąt rupii konduktorowi i poprosić go o przeniesienie do wagonu pierwszej klasy.

Pożegnaliśmy się wylewnie, wymieniliśmy adresami, po czym ruszyliśmy każdy w swoją stronę (…)”

Piotr Strzeżysz – Powidoki

Gdzie kupić Powidoki?

Książkę możesz kupić za około 26 złotych. Można poszukać jej także w wersji elektronicznej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *